wtorek, 29 lipca 2014

OldTown 2114

Wróciłem, umyłem się, wytrzeźwiałem, mogę pisać jak było, a było zajebiście...


W tym roku miałem niewątpliwą przyjemność być orgiem i uczestniczyć w przygotowaniach, prowadząc akredytacje, czy załatwiając na potrzeby OldTown różne sprawy. Napiszę o tym coś więcej w oddzielnym poście, a na razie zatrzymam się na podziękowaniach do wszystkich orgów: Prezesa, Mariana, Wędrola, Szyny, Gutka, Mozarta, Szynszyla, Iksa, Ducha, Rumcaysa, Wilka, Jasiona, Łopaty, Mikiela, Waupszasa, oraz naszych kochanych pań Ezy, Iny i Mrówki. Wspaniale mi się z wami pracowało i wiem, że kolejny konwent będzie jeszcze lepszy.

Ale nie będę się tu lizał po jajkach z innymi, bo nie o tym ma być wpis.


OldTown w 2114 roku przeszło poważne zmiany, zmieniła się nieco mechanika Larpa, zmienili się ludzie i zmieniało się podejście do zabawy. To już nie jest zbieranina ludzi z postapo, robiąca sobie zabawę w klimacie, to jest największa impreza postapo w Europie i w pełni na to miano zasługuje. Tegoroczny konwent przerósł wszystkie wcześniejsze ilością ludzi i rozmachem, na co orgowie ciężko pracowali przez cały rok.

Miejscówka:
OldTown odbywało się w tym samym miejscu co przed rokiem, ale tym razem było tylko jedno miasto. Budynek baru został w większym stopniu wykorzystany, gdyż znalazło się w nim miejsce na pocztę, szpital, sam bar z ogródkiem piwnym z tyłu, oraz orgówkę (dziekanat Iksa). Dookoła natomiast wyrosły gęsto instalacje zbudowane przez uczestników, siedziba Flying Caravans, Bar Alkochemików, klimatyczny obóz Wakatili, czy OT Gastro, a i dalej od samego baru stanęły mniej lub bardziej imponujące budowle. Na szczególną uwagę zasługuje Hom Arena wybudowana na potrzeby konwentu, ale wciąż klimatyczna i imponująca, mieszcząca pełnowymiarowe boisko do Juggera.


Larp:
Tegoroczna fabuła miała kilka wątków, ale najważniejszym z nich było zagrożenie ze strony czerwonookich stworów pojawiających się nocą. Ich pojawienia były nieoczekiwane, dramatyczne i okraszone wspaniałymi efektami specjalnymi, zaś same potwory agresywne i odporne na ciosy, przez co niemożliwe do ubicia.



Ich pochodzenie było z początku nieznane, ale pojawienie się Doktora nieco wyjaśniło sytuację i wkrótce miasto stanęło przed problemem ich eliminacji. Nie było to jednak łatwe, a komputer miejski nie dawał się łatwo przekonać do pomocy. Ostatecznie wobec ultimatum Khana, który tworzył Czerwonookich z porwanych mieszkańców, udało się przekonać komputer do użycia Emitera EMP i miasto zostało uratowane, ale na jak długo? W ostatnich chwilach gry samo komputer zachowywał się co najmniej dziwnie...


Ogólnie na Larpie Mało kto miał czas się obijać, tyle było do zrobienia.


Konwent:
Jak to konwent rozkręcał się powoli, ale jak już się zakręcił to kopał w dupę. Szczególne tłumy przyciągnęły zwody Postapo Strongman, Price Fighters i turniej Juggera, ale bez skromności przyznam się, że i moje prelekcje o szpeju i Edim800 miały swoich słuchaczy. Konwent zamknął wjazd Generała i wspaniały spektakl "Kopuła".


Ja:
A co robiłem ja? Na pewno nie spałem za dużo, jadłem tez niewiele, nie było czasu. Starałem się w miarę możliwości łączyć obowiązki orga, Larpować, enpecować i pogadać z każdym, więc było ciężko, oj ciężko. W ramach Larpa prowadziłem dwie postacie prostego handlarza Vercele, rekruta Flying Cravans, bohatersko poległego na pasie w walce z czerwonookimi, oraz znanego już wszystkim Rona Fapullusa aktora filmów akcji, który narobił w mieście sporo zamieszania swoim przybyciem :D


Od oceny sie powstrzymam, bo w końcu orgowałem i nie wypada oceniać własnej pracy...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
No dobra, dam 2/10.

Zdjęcia pochodzą od Oldtownowiczów, w tym pewnie warto wspomnieć Piotra Bardo...

czwartek, 17 lipca 2014

Scrap Knife


W zasadzie to drobnostka, ale jednak warto o niej napisać. Jakiś czas temu zabrałem się za zrobienie noża otulinowego, aby zamiast beznamiętnej powertejpowej pały mieć coś co ma wygląd i funkcjonalnosć broni białej postapo. I tak narodził się projekt noża, nieskomplikowany, wręcz banalny.


Zaczęło się od tego, że dostałem kiedyś zestaw noży kuchennych. Znajdowały się w piankowych wytłoczkach o kształcie ich ostrzy, zatem idealnie nadawały się do zrobienia otulin. Do reszty można potrzebowałem jedynie: Kawałka pianki, jednej śruby, kawałka szmaty. Wytłoczkę w kształcie ostrza naciąłem tak, aby zaostrzyć jego krawędź wizualnie i dorobiłem do niego piankową rękojeść z podłużnego kawałka pianki złożonego na pół. W ten sposób rękojeść obejmowała końcówkę ostrza i była odpowiednio gruba do trzymania. W miejscu łączenia ostrza i rękojeści zrobiłem otwór, w który poszła spora śruba.


Teraz wystarczyło ozdobić całość prostym jelcem z pianki i owinąć rękojeść szmatą. Użyłem pociętej wcześniej pałatki. Na koniec srebrnym sprejem pomalowałem ostrze i gotowe :D


Teraz nic tylko chlastać ludzi taką otuliną...

środa, 9 lipca 2014

Ziemie Jałowe 2014

Ziemie Jałowe, pojechałem na całkowitym spontanie, bo planowałem wybrać się tylko na Juggera, a tu niespodzianka, wybrałem się na cały konwent :D Trzeba przyznać, że w zagłębiu umieją robić konwenty, bo bawiłem się zajebiście, ale piszmy od początku.


Fot. Mateusz Matuszak http://szach-matt.pl/

Wystartowaliśmy o 5 rano z Warszawy i na miejscu byłem tuż przed 9 rano. Żadne zdjęcia nie są w stanie pokazać jak zajebistą miejscówka jest kopalnia w Grodźcu. Dziesiątki zakamarków i pomieszczeń zapuszczonego budynku kryją w sobie niewyobrażalny potencjał larpowy. Przygotowanie miejscówki wewnątrz było wzorowe i marze aby na innych larpach mieć takie możliwości lokalowe. STO naprawdę powinno cieszyć się ze swojej "siedziby". Trochę gorzej sytuacja wyglądała na zewnątrz, gdzie w porównaniu do zdjęć z lat poprzednich miałem wrażenie, że straganów i stanowisk terenowych jest mniej, ale i tak biło to na głowę większość larpów jakie widziałem. Może to zboczenie OldTownowe, gdzie siłą rzeczy wszystko musi być na zewnątrz. W każdym razie jeden krok do wnętrza "Saloon 19", czy biura szeryfów od razu dawał poczuć, że jest to zajebiście przygotowany larp.


Wyjeżdżając w pośpiechu w ramach stroju połączyłem kowboja ze szkotem i w efekcie pasowałem najbardziej do frakcji Gibsonników, wyznawców kościoła Mela Gibsona, do której żarliwie dołączyłem. O kulcie Gibsona słyszałem już wcześniej, ale dopiero teraz mogłem poczuć płomień Gibsońskiej Inkwizycji. Śluby, pogrzeby, palenie heretyków i konwersje na Gibsonizm były na Larpie moim chlebem powszednim. Chodziliśmy na pielgrzymki do odległej kaplicy Gibsona, oczyszczaliśmy ją z gruzów i odmawialiśmy modły za Gibsona, czasem tylko robiąc jakiegoś pobocznego questa. Będąc na Ziemiach po raz pierwszy, potrzebowałem całego pierwszego dnia na wczucie się w klimat, zorientowanie we frakcjach i w fabule. Zostałem narkomanem i ten zgubny nałów poprowadził mnie w objęcia Karmazynowego Króla, dalej nie pamiętam. Wiem tylko, że było strasznie i wiercili mi dziury w czaszce... Larp skończył się epicką bitwą i obaleniem fortu olejarzy. Solidne 2/10.


Konwent. Część konwentowa, hmm. Była słabsza niż się spodziewałem, znaczy nie. W zasadzie była zajebista. :D Chodzi o to, że program odbywał się niejako w kratkę, w improwizowany sposób. Czego mi na nim zabrakło to tablicy ze spisanymi punktami programu (jeśli takowa była to nie znalazłem) przez co nie wiedziałem na co mam sie kiedy przygotować, więc chodziłem na co popadnie. Na szczególne wyróżnienie zasługuje czytanie książki "Atomowy Eden", najlepszy punkt programu ever! Poza tym były prelekcje, spotkania, piwo, klimatyczne imprezy, konkursy, piwo, turnieje, piwo, cośtam, piwo i jeszcze parę piw. Nawet wygrałem jeden z nich, strzelanio-bieg asg na czas. Ogólnie na część konwentową dojechało bardzo dużo fajnych ludzi więc głównym punktem konwentu były dla mnie pogaduchy.


Ale teraz najważniejsze - Jugger:
1) Elegant Bastards wyszli z grupy
2) Elegant Bastards zajęli czwarte miejsce w finałach
3) Złamałem nos Burzanowi (powiedziałbym sorry, ale wyglądał na zadowolonego z efektu)
4) Zostałem bochaterem jutuba



Co prawda było nas za mało, żeby wystawić normalny skład, ale dokoptowaliśmy paru sensownych zawodników i wyszedł całkiem solidny skład. W półfinale przegraliśmy co prawda z Zakonem, ale liczy się wyjście z grupy, zresztą Zakon wygrał cały turniej.


Fot. Mateusz Matuszak http://szach-matt.pl/


Zatem solidny konwent, mocne 2/10

niedziela, 29 czerwca 2014

Postapokaliptyczna Maska Przeciwgazowa

Czasami zdarza się tak, że przedmioty larpowe trafiaja do nas zupełnie niekontrolowanym torem. Tak też było z ta maską, którą znalazłem w bagażniku samochodu po zeszłorocznym OT, niestety nikt się do niej nie przyznał przez kilka miesięcy pomimo zapytań na forum, więc zgodnie z zasadą "raz, dwa, trzy, konwentowe" wszedłem w posiadanie jej.


trudno dokładnie powiedzieć do czego taka maska służyć miała oryginalnie, ale podejrzewam, że jest to profesjonalna maska malarska. Była wyposażona w dwa działające filtry i postanowiłem przerobić ją tak, aby wyglądała bardziej postapo i klimatycznie. W zasadzie można by jej używać od razu ale uznałem, że trochę farby i pare vlepek nada jej nieco klimaciarski wygląd.


Sama maska jest wykonana z jakiegoś kauczukowo-gumowego materiału, który bardzo dobrze przylega do twarzy i ma system nośny zapewniający wygodne noszenie. Dodatkowo nie zakrywa całej twarzy, więc można ją bezproblemowo nosić z okularami ASG bez konieczności modyfikacji. Można w niej swobodnie mówić, jest lekka i niewielka. Jakby było niewygodnie to można zdemontować filtry, których jest dwa na wyposażeniu.


To co zrobiłem z tą maska nie wymaga żadnej szczególnej finezji, po prostu pomalowałem ją na szaro i drybrushowałem czarną farbą. Dodatkowo niektóre elementy pokryłem pomarańczowym kolorem, a inne podkreśliłem czarnym. Dla klimatu dodałem też jedną ze zrobionych przeze mnie w zeszłym roku vlepek. Dodatkowo w czasie używania farba została porysowana co tylko dodało smaczku. I tak powstała ta prosta maska.




Można ją też zobaczyć w przygotowanym przez Johnego z Lampy i Josa najnowszym filmie o oponie :D


niedziela, 15 czerwca 2014

Lekki Napierśnik Falloutowy

W zasadzie nie jest to świeży produkt, ale nic jeszcze o nim nie napisałem, zatem najwyższa pora.
Jesienią szykowałem się do wyjazdu na OldTown Weekend: Nuclear Winter, ale po prawdzie nie chciało mi się targać całego dostępnego uzbrojenia jakie posiadam. W szczególności nie chciało mi się męczyć z wiezieniem całej zbroi z lata, gdyż jest niezbyt wygodna w transporcie i należy na nią bardzo uważać, aby jej nie zgnieść. Postanowiłem zrobić jakiś nowy element pancernego wyposażenia.


Nankamentem poprzedniej zbroi, było ograniczenie ruchów wynikające z tego, że była to jednolita skorupa chroniąca korpus ciała. Tym razem potrzebowałem czegoś co było by lżejsze i dawało więcej mobilności, a wyglądem dalej przypominało o ciężkim pancerzu. I tak powstał pomysł sklecenia zestawu sprzetów pancernych w podobnym stylu, które można by zakładać modułowo i tworzyć dowolne kombinacje, od lekkich ochraniaczy, do poziomu power armora.


Do wykonania napierśnika wykorzystałem taki sam piankowy materiał jakiego użyłem przy budowaniu poprzedniej zbroi, ale tym razem w większym stopniu wykorzystane zostały możliwości zwykłej karimaty, która jest zdecydowanie tańsza i łatwiejsza w obróbce. Poprzedni mój projekt zbrojowy opierał się na osłonięciu pancerzem maksymalnej powierzchni ciała, ale teraz chciałem się skupić mniej an funkcjonalności, a bardziej na wyglądzie, stylówie wręcz.



Sam napierśnik jest bardzo prosty, ochrania przód ciała i ma dorobione klimatyczne naramienniki. Całość trzyma się na uprzęży zrobionej ze starego pasa na klipsie i kilku kawałków taśmy nylonowej. Wszystko połączyłem śrubami.



Całość została pomalowana sprejem na czarno, i pociągnięta tu i ówdzie srebrnym pędzlem. Nie jest to jeszcze ostateczne malowanie, kiedy będzie gotowych więcej elementów dopracuję malowanie.

czwartek, 5 czerwca 2014

Zakon Świętego Płomienia

W ramach kontynuowania cyklu o najważniejszych załogach postapo w naszym pięknym kraju pragnę zaprezentować prawdziwy odcinek grozy. Zakon Świętego Płomienia to ekipa mająca swoja siedzibę we Wrocławiu. Jest to zakon religijnych BadAssów, których celem jest krzewienie wiary w Święty Płomień metodą, uwierz albo giń.


Zakon w swej pierwotnej formie, czyli frakcji na OldTown powstał w 2006 r. Założony został przez Szpona, Szajbę i Entropa. Z czasem jednak oprócz OT Zakonnicy chcieli czegoś więcej i w 2009 przekształcili się w regularne bractwo, rozszerzając tym samym swoją działalność daleko poza samo Oldtown. Zajmują się głównie Larpowaniem, organizacją zajebistych imprez, Zakonek oraz penetracją różnych opuszczonych miejscówek, także poza granicami Polski. Jak w każdej porządnej ekipie, w zakonie głównie chodzi o to żeby się dobrze bawić, co raczej nie jest zaskoczeniem. Uczestniczą zatem w zlotach, czy wyprawach eksploracyjnych zwanych pielgrzymkami. Podobno nawet mają jakieś zasady poza paleniem heretyków


Jak twierdzi Havoc: "W działaniu bractwa staramy się pozostać przede wszystkim kumplami stąd tez trzy naczelne zasady bractwa to równość członków Bractwa wobec siebie, wzajemny szacunek i zaangażowanie w rozwój i działalność Bractwa. Zakonnikiem jest się 24h na dobe, 7 dni w tygodni, 365 dni w roku."

Przykazania zakonu:

1. Święty Płomień spadł na ludzi, ponieważ dążyli do okiełznania jego potęgi, budując bomby, które fałszywie przywoływały jego moc.
2. Próba kroczenia po błędnych śladach przodków jest najgorszym występkiem przeciw Płomieniowi, karana jest wymazaniem istnienia z kart historii.
3. Celem Krucjaty Płomienia jest pokój, zapewnienie, że nikt już nie popełni błędów przodków.
4. Cel należy osiągnąć nie zważając na koszta i środki.
5. Najwyższą Władzę w Zakonie sprawują Kapłani, ich słowo jest słowem Płomienia.
6. Ci, którzy przeciwstawiają się Płomieniowi dostąpią oczyszczenia w ogniu.
7. Heretycy i innowiercy nie zasługują na oddychanie tym samym powietrzem, co Wyznawcy Płomienia.


Zakon liczy 13 aktywnych pełnych braci i 6 rekrutów, oraz niezliczone hordy followersów, fanatyków i żon. W zakonie rządzi kapituła w składzie Havoc, Dziku i Darker, kapituła ma roczną kadencję. Jej zadaniem jest realizacja pielgrzymek i przygotowanie Zakonek oraz innych imprez robionych silami Zakonu. W ostatnim roku, prócz tradycyjnego zlotu w sierpniu, obyła się też pierwsza edycja Breslau Random Encounters. Impreza bez larpa, ale za to z rozwinięta częścią konwentową oparta o Juggera. Oczywiście pomijając liczne pielgrzymki, o których można poczytać i pooglądać zdjęcia na stronie Zakonu. Jeśli jara was bycie zajebistym skurwielem w ciężkim pancerzu, czyli lans, to warto tam zajrzeć. Można tez dowiedzieć się co nieco o postapokalipsie, a jak ktoś skorzysta z forum na pewno może dopytać się o larpowanie czy robienie strojów. Strona jest ogólnie ciężka w nawigacji, ale na chwile obecną polecić mogę dział Filmy oraz coś co mało kto zauważa, ze w dziale wyprawy na dole jest lista wszystkich relacji ze wszystkich pielgrzymek.


Zakonki to impreza, którą odwiedziłem w 2013 roku. Pierwsze Zakonki obyły się 2008 roku. Podobno to na na OldTown padła idea zrobienia własnej imprezy, znajomy jakiegoś znajomego zakonnika, niejaki Szewcu, znał zajebisty teren pod Wrocławiem i tak od słowa do słowa powstała idea "Robienia Zakonek" i trwa to do dzisiaj. Niedawno pisałem o planach konwentowych na ten rok, ale wspomnę jeszcze raz, że odbywają się 15-17 sierpnia, w Miłocicach Małych pod Wrocławiem. Jest to impreza bardziej towarzyska niż OldTown, ale w zasadzie obowiązkowa dla fanów Fallouta.



Nie każdy w świecie o tym wie, ale na OldTown 2010 bodajże, Zakonnicy mieli fabularną kosę ze Shperaczami, którzy wymyślili przyśpiewkę Jebać Zakon. Piosenka tak się tym degeneratom spodobała, że sami zaczęli ją śpiewać tym samym niejako czyniąc ją ich nieformalnym hymnem i jednym z pierwszym memów polskiej sceny post-apo Przyjęła się na tyle, że śpiewała ją kapela na Atomiconie, kapele na Zakonkach, a nawet jacyś ludzie podpuszczeni przez STO na Porytkonie.


Na koniec jeszcze zapodam link do ich profili na fejsbuku, żeby każdy czytelnik mógł ich prześladować w internetach :D




I na koniec Easter Egg z dedykacja dla Havoca

------------------------->Enjoy!<-----------------------

środa, 4 czerwca 2014

OldTown poza OldTownem

W ostatni weekend, sobotnim wieczorem, odbył się zorganizowany przeze mnie Larp w klimacie OldTown. Miało to miejsce w Warszawie, w forcie Piłsudskiego, na dolnym mokotowie. Nie był to szczególnie wielki Larp, ale drobne kilkunastoosobowe wydarzenie przygotowane moim skromnym wysiłkiem. W podziemiach fortu, gdzie kiedyś stacjonowali żołnierze rosyjscy i potem Polscy, znajdują się obszerne kazamaty z których skorzystaliśmy przy organizacji imprezy. Wnętrze zostało przygotowane tak, aby było stosunkowo przytulne. Zostało na ten wieczór wyposażone w elektryczne oświetlenie, wygodne siedziska i fotele, estetyczne firanki i wszystko czego potrzeba na eleganckiej imprezie.


Historia opowiadała o spotkaniu towarzyskim pomiędzy Flying Caravans i Shperaczami, jakie odbywało się w bunkrze w pobliżu NewTown. Goście przybyli na zaproszenie don Andrew byli w doskonałych humorach i radośnie korzystali z wygód jakie dla nich przygotowano. Rozmawiali, bawili się i pili w najlepsze, a atmosfera była pozytywna, nawet gdy tematy poruszane w kuluarach nie zawsze do przyjemnych należały. Zresztą od czasów wojny niewiele było okazji do zabawy, na tym steranym biedą i nieurodzajem pustkowiu.


Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy i tę sielankową atmosferę przerwał nagle gwałtowny wybuch. Kiedy zapalono światła jeden z biesiadników już nie żył. Kto z obecnych mógł zamordować Vercy'ego? W sali nie brakowało takich, którzy mieli ku temu dobry powód. Vercy za życia nie oszczędzał się, nałogowo obstawiał mecze Juggera, prowadził swoje szemrane interesy, podrywał liczne kobiety. Czy mógł go zabić partner w jakiejś zbrodni, a może raczej jego dłużnik? Adorowana kochanka, czy surowy przełożony, którego zaufanie zawiódł? Śledztwo przeprowadzone wspólnymi siłami Shperaczy i Flying Caravansów wkrótce miało wyjaśnić szczegóły tej zbrodni...


Po rozwiązaniu fabuły wspólnie udaliśmy się do mnie na afterparty. Mam nadzieję że wszystkim się podobało. Był to pierwszy Larp, w którym opracowywałem wszystko włącznie z fabułą i nie miałem wcale pewności czy wydarzenie będzie udane. Wiecej Zdjęć Tutaj.

Niestety nie obyło się bez strat. Jeśli ktoś z czytelników wie, gdzie można kupić pasujące do siebie płaszcz i kaszkiet w stylu przedwojennym i dobrej jakości proszę o info. Ważne.

piątek, 30 maja 2014

Wieści konwentowe na lato...

Krótko, ale na temat. Dla tych co planują wakacyjną Postapokalipsę wiadomo już wiele na temat tegorocznych konwentów. Zapowiada się gorące lato :D


OldTown 2114 odbywa się 21-28 lipca 2014
- ruszył już pełna parą, można już się akredytować i wpłacać kasę.
- frakcje mogą już rezerwować sobie miejscówki.
- można zgłaszać punkty programu
- są już do przeczytania zajawki fabularne
- Klimat Falloutowy (dla niewtajemniczonych)



Zakonki 2114 też czekają już na uczestników :D Odbędą się w terminie 15-17 sierpnia, w Miłocicach Małych pod Wrocławiem. Po zeszłym roku zapowiada się jeszcze weselej, wracamy do baru La Curwa, ale role larpowe jeszcze nie zostały ogłoszone :D Klimat także Falloutowy




Ziemie Jałowe są najbliżej, bo już 1-7 lipca, oczywiście miejsce to samo. Akredytacje ruszyły już jakiś czas temu, i zbliża się koniec terminu przedpłat. Zajawki fabularne są, ale trzeba chwilkę poszperać na stronie, zatem nie zniechęcajcie się jeśli coś nie wisi na wierzchu. Prace idą pełną parą.

Dla tych co nie wiedzą, klimat jest Postapokaliptyczno-Westernowy, inspirowany Mroczną Wieżą.




Tegoroczna rafineria odbywa się w dniach 14-21 lipca w Piątku koło Łodzi, dokładnie tam gdzie w zeszłym roku, Niestety zdarzył się organizatorom mały fuckup i przepadło im całe forum i poprzednia strona. Jakies zajawki fabularne są już gotowe, ale mało... Informacji o akredytce nie znalazłem.

Klimat imprezowy i Neuroshimowy.



Postaram się być w tym roku na wszystkich konwentach, jak to się uda zobaczymy, ale nawet jakbym miał z czegoś zrezygnować w całości to pewnie wpadnę choć na część, szczególnie na turnieje Juggera. Na OldTown oczywiście będę w całości :D

wtorek, 27 maja 2014

Pyrkon, Pyrkon 2014

Wiem, że minęło ze dwa miesiące od Pyrkonu, ale dopiero się zebrałem żeby coś o nim napisać.

No to jedziemy! Pyrkon był ZAJEBISTY! Kto kolwiek na cokolwiek by tam narzekał i tak by mnie to nie przekonywało, bo bawiłem się jak nigdy, poznałem wspaniałych ludzi, pobawiłem się na wszystkie znane sposoby.  Było tam w tym roku aż 25,000 ludzi, zatem dużo. Co najważniejsze dzięki organizacji Wioski Postapo można było spotkać ludzi z wszystkich konwentów i z każdym sobie co nieco pogadać, więc był to czysty miód, wanilia i wbrew pozorom prawdziwe rurki z kremem.


Stoisko OldTownowe, które miałem przyjemność obstawiać, stało sobie w samym sercu Pyrkonu na skrzyżowaniu pomiędzy halami wystawienniczymi. Obok nas rozmieściły sie BOBy, Metro 2033, a kawałek dalej dzicy Wakatili. Tuż za ścianą z kolei, przy arenie, stanowiska swoje miały inne ekipy postapowe, Slavers Team Outpost, Zakon i załoga Rafinerii. Nasze skromne obozowisko składało się z wystawy fotografii, Kina, komputera w którym można było wybadać z której krypty się pochodzi, stoiska z towarem handlowym Flying Caravans i sławnego "Namiotu Larpowego" znajdującego się na zapleczu. Tak się złożyło, że mieszkałem sobie tam na korytarzu hali, w jednym z zaułków, akurat przy ścianie OldTownowego kina, które 24/7 zapuszczało świeżo wyprodukowany trailer OldTownu. Wiem, że podobno wszyscy go już widzieli, ale zapodam jeszcze raz :D



W każdym razie siedząc obok kina długie godzin znam już go na pamięć, ale nie żałuję tej pamięci. Film jest zajebisty, za co Jos powinien dostać milion piw. No może ze dwa miliony.

Program, program Pyrkonu to jest dzieło wielkiego kalibru i aby go ogarnąć to trzeba by studiować go długie lata świetlne. Większość z najważniejszych rzeczy widziałem na jutubie, bo i tak nie miałbym czasu wszystkiego obejrzeć osobiście nie mówiąc już o uczestniczeniu we wszystkim. Przydałby się wehikulik czasu, z takim sprzętem to może było by wykonalne. Ja sam głównie prowadziłem punkty programu zamiast w nich uczestniczyć :D i paradox polega na tym, że przygotowałem się do prowadzenia jednej prelekcji, która zresztą udała się tak sobie. Za to prowadziłem zupełnie spontanicznie z Szyną prelekcję o OldTown (a jakże) oraz jeszcze bardziej spontanicznie pokaz mody postapo :D Wiec całkiem się narobiłem na tem Pyrkonie.

Dodatkowo prowadziłem też akcję dystrybucji brzeżków z pizzy, które rozeszły się w mgnieniu oka. Dawno już nie widziałem tak wygłodniałego na brzeżki tłumu. Troche bawilismy się trollując ludków dla radochy, ale to już zupełnie inna historia. Dobrze, że na tym konwencie nie ma alkoholu, bo nie wiem co by się tam wtedy działo, ale na szczęście orgowie zadbali o zdrowie uczestników i pilnowali, aby nie było spożycia wyskokowych trunków.



Na obiekcie był tez obecny znany w świecie postapo aktor filmów akcji, Ron Fapullus i rozdawał liczne autografy, niestety ja się nie załapałem na spotkanie z nim :/

Ogólnie jak ktoś ma jakieś zdjęcia ze mną lub z Ronem niech podeśle. Poniżej kilka fot jakie mam.




Na koniec dodam tylko, że Elegant Bastards w pięknym stylu wygrali połowę meczy i wypadli z turnieju nie zajmując miejsca na podium. Wstyd się przyznawać, ale jednak daliśmy dupy. Wnioski zostały wyciągnięte i następnym razem idziemy od razu po zwycięstwo.

Ogólnie zajebista impreza gorąco polecam. I na koniec jak to w Falloucie bywało, dorzucam taki prosty i prymitywny Easter Egg...
------------------------->Enjoy!<-----------------------

wtorek, 13 maja 2014

Trochę wspomnień - Spring of Springs

Dobra, remont mieszkania już za mną, można wrócić do blogosferowania. Ostanie wpisy były takie raczej miałkie i ostatnio nie miałem czasu na dłubanie larpowe, ale wracamy na falę.

Wiosną 2012 roku wraz z kolegami z ekipy ASG wpadliśmy na pomysł zrobienia larpa w klimacie westernu. I zrobiliśmy wspaniała kilkudziesięcioosobową imprezę na forcie Piłsudskiego w Warszawie. W ruinach stojących tam garaży powstało miasteczko Goldville pełne życia i czyhających na każdym roku niebezpieczeństw. Goldville było miastem w ktorym wiele lat temu miała miejsce gorączka złota. Był tam sklep, bank, ratusz, pełnowartościowy bar i kasyno gdzie można było, przegrać w karty ciężko zarobione dolary. Fabuła opierała się na rywalizacji dwóch gangów Westsajdu i Eastsajdu o wpływy w mieście, oraz o grasującego w okolicy potwora Wendigo. Zabawa rozpoczęła się od pojedynku na rewolwery w samo południe, a następnie pogrzebu, potem było już tylko goręcej.


Rok później zrobiliśmy kolejną edycję tego wspaniałego wydarzenia, która opisywałem już tu na blogasku o TUTAJ .Niestety w tym roku z powodu zawirowań w ekipie i ogólnego braku czasu nie zebralismy sie ostatecznie do działania. Szkoda, mam nadzieję, że spróbujemy jeszcze zrobić jakąś wyprawę do Goldville...

Tu jeszcze galeria zdjęć z tamtego wydarzenia :D