Czasami zdarza się tak, że przedmioty larpowe trafiaja do nas zupełnie niekontrolowanym torem. Tak też było z ta maską, którą znalazłem w bagażniku samochodu po zeszłorocznym OT, niestety nikt się do niej nie przyznał przez kilka miesięcy pomimo zapytań na forum, więc zgodnie z zasadą "raz, dwa, trzy, konwentowe" wszedłem w posiadanie jej.
trudno dokładnie powiedzieć do czego taka maska służyć miała oryginalnie, ale podejrzewam, że jest to profesjonalna maska malarska. Była wyposażona w dwa działające filtry i postanowiłem przerobić ją tak, aby wyglądała bardziej postapo i klimatycznie. W zasadzie można by jej używać od razu ale uznałem, że trochę farby i pare vlepek nada jej nieco klimaciarski wygląd.
Sama maska jest wykonana z jakiegoś kauczukowo-gumowego materiału, który bardzo dobrze przylega do twarzy i ma system nośny zapewniający wygodne noszenie. Dodatkowo nie zakrywa całej twarzy, więc można ją bezproblemowo nosić z okularami ASG bez konieczności modyfikacji. Można w niej swobodnie mówić, jest lekka i niewielka. Jakby było niewygodnie to można zdemontować filtry, których jest dwa na wyposażeniu.
To co zrobiłem z tą maska nie wymaga żadnej szczególnej finezji, po prostu pomalowałem ją na szaro i drybrushowałem czarną farbą. Dodatkowo niektóre elementy pokryłem pomarańczowym kolorem, a inne podkreśliłem czarnym. Dla klimatu dodałem też jedną ze zrobionych przeze mnie w zeszłym roku vlepek. Dodatkowo w czasie używania farba została porysowana co tylko dodało smaczku. I tak powstała ta prosta maska.
Można ją też zobaczyć w przygotowanym przez Johnego z Lampy i Josa najnowszym filmie o oponie :D
niedziela, 29 czerwca 2014
niedziela, 15 czerwca 2014
Lekki Napierśnik Falloutowy
W zasadzie nie jest to świeży produkt, ale nic jeszcze o nim nie napisałem, zatem najwyższa pora.
Jesienią szykowałem się do wyjazdu na OldTown Weekend: Nuclear Winter, ale po prawdzie nie chciało mi się targać całego dostępnego uzbrojenia jakie posiadam. W szczególności nie chciało mi się męczyć z wiezieniem całej zbroi z lata, gdyż jest niezbyt wygodna w transporcie i należy na nią bardzo uważać, aby jej nie zgnieść. Postanowiłem zrobić jakiś nowy element pancernego wyposażenia.
Nankamentem poprzedniej zbroi, było ograniczenie ruchów wynikające z tego, że była to jednolita skorupa chroniąca korpus ciała. Tym razem potrzebowałem czegoś co było by lżejsze i dawało więcej mobilności, a wyglądem dalej przypominało o ciężkim pancerzu. I tak powstał pomysł sklecenia zestawu sprzetów pancernych w podobnym stylu, które można by zakładać modułowo i tworzyć dowolne kombinacje, od lekkich ochraniaczy, do poziomu power armora.
Do wykonania napierśnika wykorzystałem taki sam piankowy materiał jakiego użyłem przy budowaniu poprzedniej zbroi, ale tym razem w większym stopniu wykorzystane zostały możliwości zwykłej karimaty, która jest zdecydowanie tańsza i łatwiejsza w obróbce. Poprzedni mój projekt zbrojowy opierał się na osłonięciu pancerzem maksymalnej powierzchni ciała, ale teraz chciałem się skupić mniej an funkcjonalności, a bardziej na wyglądzie, stylówie wręcz.
Sam napierśnik jest bardzo prosty, ochrania przód ciała i ma dorobione klimatyczne naramienniki. Całość trzyma się na uprzęży zrobionej ze starego pasa na klipsie i kilku kawałków taśmy nylonowej. Wszystko połączyłem śrubami.
Całość została pomalowana sprejem na czarno, i pociągnięta tu i ówdzie srebrnym pędzlem. Nie jest to jeszcze ostateczne malowanie, kiedy będzie gotowych więcej elementów dopracuję malowanie.
Jesienią szykowałem się do wyjazdu na OldTown Weekend: Nuclear Winter, ale po prawdzie nie chciało mi się targać całego dostępnego uzbrojenia jakie posiadam. W szczególności nie chciało mi się męczyć z wiezieniem całej zbroi z lata, gdyż jest niezbyt wygodna w transporcie i należy na nią bardzo uważać, aby jej nie zgnieść. Postanowiłem zrobić jakiś nowy element pancernego wyposażenia.
Nankamentem poprzedniej zbroi, było ograniczenie ruchów wynikające z tego, że była to jednolita skorupa chroniąca korpus ciała. Tym razem potrzebowałem czegoś co było by lżejsze i dawało więcej mobilności, a wyglądem dalej przypominało o ciężkim pancerzu. I tak powstał pomysł sklecenia zestawu sprzetów pancernych w podobnym stylu, które można by zakładać modułowo i tworzyć dowolne kombinacje, od lekkich ochraniaczy, do poziomu power armora.
Do wykonania napierśnika wykorzystałem taki sam piankowy materiał jakiego użyłem przy budowaniu poprzedniej zbroi, ale tym razem w większym stopniu wykorzystane zostały możliwości zwykłej karimaty, która jest zdecydowanie tańsza i łatwiejsza w obróbce. Poprzedni mój projekt zbrojowy opierał się na osłonięciu pancerzem maksymalnej powierzchni ciała, ale teraz chciałem się skupić mniej an funkcjonalności, a bardziej na wyglądzie, stylówie wręcz.
Sam napierśnik jest bardzo prosty, ochrania przód ciała i ma dorobione klimatyczne naramienniki. Całość trzyma się na uprzęży zrobionej ze starego pasa na klipsie i kilku kawałków taśmy nylonowej. Wszystko połączyłem śrubami.
Całość została pomalowana sprejem na czarno, i pociągnięta tu i ówdzie srebrnym pędzlem. Nie jest to jeszcze ostateczne malowanie, kiedy będzie gotowych więcej elementów dopracuję malowanie.
czwartek, 5 czerwca 2014
Zakon Świętego Płomienia
W ramach kontynuowania cyklu o najważniejszych załogach postapo w naszym pięknym kraju pragnę zaprezentować prawdziwy odcinek grozy. Zakon Świętego Płomienia to ekipa mająca swoja siedzibę we Wrocławiu. Jest to zakon religijnych BadAssów, których celem jest krzewienie wiary w Święty Płomień metodą, uwierz albo giń.
Zakon w swej pierwotnej formie, czyli frakcji na OldTown powstał w 2006 r. Założony został przez Szpona, Szajbę i Entropa. Z czasem jednak oprócz OT Zakonnicy chcieli czegoś więcej i w 2009 przekształcili się w regularne bractwo, rozszerzając tym samym swoją działalność daleko poza samo Oldtown. Zajmują się głównie Larpowaniem, organizacją zajebistych imprez, Zakonek oraz penetracją różnych opuszczonych miejscówek, także poza granicami Polski. Jak w każdej porządnej ekipie, w zakonie głównie chodzi o to żeby się dobrze bawić, co raczej nie jest zaskoczeniem. Uczestniczą zatem w zlotach, czy wyprawach eksploracyjnych zwanych pielgrzymkami. Podobno nawet mają jakieś zasady poza paleniem heretyków
Jak twierdzi Havoc: "W działaniu bractwa staramy się pozostać przede wszystkim kumplami stąd tez trzy naczelne zasady bractwa to równość członków Bractwa wobec siebie, wzajemny szacunek i zaangażowanie w rozwój i działalność Bractwa. Zakonnikiem jest się 24h na dobe, 7 dni w tygodni, 365 dni w roku."
Przykazania zakonu:
1. Święty Płomień spadł na ludzi, ponieważ dążyli do okiełznania jego potęgi, budując bomby, które fałszywie przywoływały jego moc.
2. Próba kroczenia po błędnych śladach przodków jest najgorszym występkiem przeciw Płomieniowi, karana jest wymazaniem istnienia z kart historii.
3. Celem Krucjaty Płomienia jest pokój, zapewnienie, że nikt już nie popełni błędów przodków.
4. Cel należy osiągnąć nie zważając na koszta i środki.
5. Najwyższą Władzę w Zakonie sprawują Kapłani, ich słowo jest słowem Płomienia.
6. Ci, którzy przeciwstawiają się Płomieniowi dostąpią oczyszczenia w ogniu.
7. Heretycy i innowiercy nie zasługują na oddychanie tym samym powietrzem, co Wyznawcy Płomienia.
Zakon liczy 13 aktywnych pełnych braci i 6 rekrutów, oraz niezliczone hordy followersów, fanatyków i żon. W zakonie rządzi kapituła w składzie Havoc, Dziku i Darker, kapituła ma roczną kadencję. Jej zadaniem jest realizacja pielgrzymek i przygotowanie Zakonek oraz innych imprez robionych silami Zakonu. W ostatnim roku, prócz tradycyjnego zlotu w sierpniu, obyła się też pierwsza edycja Breslau Random Encounters. Impreza bez larpa, ale za to z rozwinięta częścią konwentową oparta o Juggera. Oczywiście pomijając liczne pielgrzymki, o których można poczytać i pooglądać zdjęcia na stronie Zakonu. Jeśli jara was bycie zajebistym skurwielem w ciężkim pancerzu, czyli lans, to warto tam zajrzeć. Można tez dowiedzieć się co nieco o postapokalipsie, a jak ktoś skorzysta z forum na pewno może dopytać się o larpowanie czy robienie strojów. Strona jest ogólnie ciężka w nawigacji, ale na chwile obecną polecić mogę dział Filmy oraz coś co mało kto zauważa, ze w dziale wyprawy na dole jest lista wszystkich relacji ze wszystkich pielgrzymek.
Zakonki to impreza, którą odwiedziłem w 2013 roku. Pierwsze Zakonki obyły się 2008 roku. Podobno to na na OldTown padła idea zrobienia własnej imprezy, znajomy jakiegoś znajomego zakonnika, niejaki Szewcu, znał zajebisty teren pod Wrocławiem i tak od słowa do słowa powstała idea "Robienia Zakonek" i trwa to do dzisiaj. Niedawno pisałem o planach konwentowych na ten rok, ale wspomnę jeszcze raz, że odbywają się 15-17 sierpnia, w Miłocicach Małych pod Wrocławiem. Jest to impreza bardziej towarzyska niż OldTown, ale w zasadzie obowiązkowa dla fanów Fallouta.
Nie każdy w świecie o tym wie, ale na OldTown 2010 bodajże, Zakonnicy mieli fabularną kosę ze Shperaczami, którzy wymyślili przyśpiewkę Jebać Zakon. Piosenka tak się tym degeneratom spodobała, że sami zaczęli ją śpiewać tym samym niejako czyniąc ją ich nieformalnym hymnem i jednym z pierwszym memów polskiej sceny post-apo Przyjęła się na tyle, że śpiewała ją kapela na Atomiconie, kapele na Zakonkach, a nawet jacyś ludzie podpuszczeni przez STO na Porytkonie.
Na koniec jeszcze zapodam link do ich profili na fejsbuku, żeby każdy czytelnik mógł ich prześladować w internetach :D
https://www.facebook.com/Zakonki - fanpage zakonek
I na koniec Easter Egg z dedykacja dla Havoca
------------------------->Enjoy!<----------------------- [Hide]
środa, 4 czerwca 2014
OldTown poza OldTownem
W ostatni weekend, sobotnim wieczorem, odbył się zorganizowany przeze mnie Larp w klimacie OldTown. Miało to miejsce w Warszawie, w forcie Piłsudskiego, na dolnym mokotowie. Nie był to szczególnie wielki Larp, ale drobne kilkunastoosobowe wydarzenie przygotowane moim skromnym wysiłkiem. W podziemiach fortu, gdzie kiedyś stacjonowali żołnierze rosyjscy i potem Polscy, znajdują się obszerne kazamaty z których skorzystaliśmy przy organizacji imprezy. Wnętrze zostało przygotowane tak, aby było stosunkowo przytulne. Zostało na ten wieczór wyposażone w elektryczne oświetlenie, wygodne siedziska i fotele, estetyczne firanki i wszystko czego potrzeba na eleganckiej imprezie.
Historia opowiadała o spotkaniu towarzyskim pomiędzy Flying Caravans i Shperaczami, jakie odbywało się w bunkrze w pobliżu NewTown. Goście przybyli na zaproszenie don Andrew byli w doskonałych humorach i radośnie korzystali z wygód jakie dla nich przygotowano. Rozmawiali, bawili się i pili w najlepsze, a atmosfera była pozytywna, nawet gdy tematy poruszane w kuluarach nie zawsze do przyjemnych należały. Zresztą od czasów wojny niewiele było okazji do zabawy, na tym steranym biedą i nieurodzajem pustkowiu.
Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy i tę sielankową atmosferę przerwał nagle gwałtowny wybuch. Kiedy zapalono światła jeden z biesiadników już nie żył. Kto z obecnych mógł zamordować Vercy'ego? W sali nie brakowało takich, którzy mieli ku temu dobry powód. Vercy za życia nie oszczędzał się, nałogowo obstawiał mecze Juggera, prowadził swoje szemrane interesy, podrywał liczne kobiety. Czy mógł go zabić partner w jakiejś zbrodni, a może raczej jego dłużnik? Adorowana kochanka, czy surowy przełożony, którego zaufanie zawiódł? Śledztwo przeprowadzone wspólnymi siłami Shperaczy i Flying Caravansów wkrótce miało wyjaśnić szczegóły tej zbrodni...
Po rozwiązaniu fabuły wspólnie udaliśmy się do mnie na afterparty. Mam nadzieję że wszystkim się podobało. Był to pierwszy Larp, w którym opracowywałem wszystko włącznie z fabułą i nie miałem wcale pewności czy wydarzenie będzie udane. Wiecej Zdjęć Tutaj.
Niestety nie obyło się bez strat. Jeśli ktoś z czytelników wie, gdzie można kupić pasujące do siebie płaszcz i kaszkiet w stylu przedwojennym i dobrej jakości proszę o info. Ważne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)