piątek, 16 sierpnia 2013

Oldtownowe klimaty: Karawana Water Traders

Zanim pojadę na Zakonki i zacznę się jarać tym co tam sie dziać będzie, postanowiłem skrobnąć jeszcze co nieco o Oldtownie, a dokładniej o naszej frakcji - Water Traders.


Water Traders to silna organizacja handlowa pochodząca ze stołecznego Wastelandu. Jej siła opiera się na sprzedaży oczyszczonej, mineralizowanej wody, wolnej od zanieczyszczeń i radiacji. Jest to możliwe dzięki jedynemu na pustkowiach sprawnemu puryfikatorowi. W 2086 organizację handlową załorzył Jan van Buren, Dawniej spadochroniarz w jednej z przedwojennych armii. Nie mogąc pworócić do swojego kraju po zrzucie na terenie Polski w 2076 roku i po upadku bomb schronił się w jednej ze stołecznych Krypt, którą opuścił 10 lat później. Pierwsze lata Kapital Traders były ciężkie. Karawany często ginęły na pustkowiach pełnych mutantów i Raidersów, wyhandlowany towar często okazywał się być silnie napromieniowany. Jednak zyski z miesiąca na miesiąc rosły. W 2097 Organizacja była już dość potężna by uzupełnić brakujące przęsło mostu Berlinga i ponownie połączyć cywilizowaną Stołeczną Pragę z drugim brzegiem Wisły i rozpocząć oczyszczanie zachodnich ruin z rąk gangów, slaversów i gniazd mutantów. Uruchomiono stałe połączenia karawanowe z zachodem Polski. Wtedy też po raz pierwszy odkryto pozostałości przedwojennego systemu kontroli i oczyszczania wody zbudowanego dla stolicy w 1964 roku, jedynego na świecie systemu pobierającego wodę dla miasta z ujęcia usytuowanego 140 metrów pod dnem Wisły. System filtrów dobudowanych w 2032 roku i naturalnego docieku wód gruntowych pozwalał na niemal 100% oczyszczenie wody i uzdatnienie jej do spożycia. Refference System uruchomiono ponownie w 2102 roku i przy ograniczonej wydajności uzyskano 35.000 metrów sześciennych wody w ciągu doby pomimo, że przed wojną system dostarczał 45-cio milionowej Metropolii 2.000.000 metrów sześciennych wody dziennie osiągnięta wydajność była wystarczająca. Szybko zmonopolizowano handel wodą w obrębie dawnej stolicy i zmieniono nazwę na Water Traders, zaczynając od 2103 roku.


Od śmierci Jana van Burena w 2103 roku organizacją zarządza Centrala składająca się z pięciu człoków. Organizacja karawan i sprzedaż czystej wody to nadrzędne cele organizacji, która kieruje się przede wszystkim profitem w postaci kapsli. Polityka jest dla centrali raczej nieprzyjaznym elementem folkloru, zatem zaleca się, aby pracownicy współpracowali z lokalnymi władzami celem maksymalizacji zysków. W ostatnich czasach wysyłano ekspedycje zwiadowcze, których celem było pozyskanie nowych rynków zbytu. W 2112 roku jedna z ekspedycji zwiadowczych dotarła w pobliże miasta Old Town, gdzie z powodu awarii pojazdu musiano uruchomić stoisko usługowe i zarobić na naprawę wozu i części zamienne. Zwiadowcy Handlowami licznymi znalezionymi na pustkowiach przedmiotami i sprzedawali żywność ze swoich zapasów podróżnych. Od czasu do czasu wybrali się poza miasto w poszukiwaniu profitów. Nawiązane kontakty zaowocowały późniejszą współpracą z Latarniami. Po katastrofie, która pochłonęła stare miasto, Water Trades powrócili w okolice w większej liczbie i ustanowili stałą placówkę handlową. W 2113 roku Water Traders rozpoczęli intensywną sprzedaż wody w ramach koncesji przyznanej im przez władze New Town.



A tak poza fluffem frakcyjnym to chciałem napisać pare słów o karawanie jaką udało nam się zorgaznizować na tegorocznym OT. Zaczęło się do pomysłu jeszcez sprzed wyjazdu, aby po Watelandzie podróżowały karawany takie jak w Fallout 2. Składające się z przyczepy, kilku braminów i handlarza z obstawą. Klimatyczne i proste do zrobienia, bo po prawdzie wymagające jedynie przyczepy i kogoś do ciągnięcia. Poczatkowy plan zakładał kupienie dwóch ludzi od Slaversów, jednak ich ceny (i głównie damscy niewolnicy :D) szybko wykluczyli tę opcję. Postanowiliśmy wynająć za parę kapsli dwóch braminów. Przygotowałem z kawałka kartonu po piwie odpowiednie maski w liczbie czterech i znaleźliśmy chętnych do pociągnięcia: Harrego i Kwasa.

Do karawany zaprosiliśmy:
- Alkochemików, o których wiedziałem, że planują sprzedawać swoje trunki w Atomic Cafe.
- PKP (a.k.a. Flying Caravans), bo byłem pewien, że nie odmówią uczestnicta w karawanie.
- Władze New Town, bo liczyliśmy na jakieś fabularne uwikłanie

Dodatkowo zabrali się z nami różni, bardziej lub mniej przypadkowi, Oldtownowicze, których moge nie pamiętać, sorry. A wśród wiezionych towarów, znalazło się: 80 litrów wody, kilka zgrzewek Browaków (zaopatrzenie dla Atomic Cafe) i Alkochemiczne przysmaki. Dodatkowo wieźliśmy kilka dorbiazgów dla konkretnych osób w Siczy.



Karawana wyruszyła w połowie dnia i powolutku posuwała się w stronę Siczy. Na drodze czekali już na nas Slaversi, ale nie spodziewali się chyba takiej ilości ludzi w karawanie, gdyż szybko pouciekali z drogi. Jedynego Slaversa złapanego w krzakach wykastrował pracownik ochrony Water Traders Bimber, świeżak przysłany z Centrali. Miłościwie darowano mu życie. :D

Dalej już nie niepokojona Karawana dotarła wreszcie do Siczy gdzie Khan przyjął ją z otwartymi ramionami, za wodę płacąc obficie kapslami. Sprzedawca wody odwiedził też pozostałe obozy i uzyskał godny zarobek ze sprzedaży. Ochrona i osoby, które zabrały się z karawaną rozproszyły się po całej Siczy w swoich interesach, podczas gdy Pierwsza Obywatelka wybrała się na audiencję u Khana. Niestety Karawana długo nie mogła zabrać się z powrotem do NT, gdyż ktoś podał jakieś paskudztwo jednemu z braminów i ten przez godzinę próbował wejśc na drzewo i miauczeć. Po pewnym czasie karawana powróciła do miasta, choć ja osobiście pozostałem w Siczy załatwiająć inne interesy handlowe w siedzibie Biotech-u...



Na koniec pragnę podziękowac wszystkim, którzy uczestniczyli w karawanie za ich zaangazowanie i pomoc w jej realizacji. Mam nadzieję, że wszyscy dobrze się bawili i nawet ci, którzy nie mieli okazji uczestnictwa w niej, mieszkający w Siczy mieli urozmaicony tym dzień :D Także było mi bardzo miło odczuć aprobatę ze strony Orgów, którzy sprytnie wpletli tę Karawanę w fabułę, przez co część graczy uważała ją za część scenariusza Larpa. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wyślemy karawan jeszcze więcej.

Fotografie: Adam Waliszewski

Brak komentarzy: