poniedziałek, 20 maja 2013

Spring of Springs II


Wczoraj, znaczy 19 maja roku pańskiego 1873 (2013) obyła się druga edycja Larpa robionego siłami drużyny Bohaterów do Kwadratu.

Od świtu przygotowywane było miasteczko i jego wyposażenie. Ustawiane były lokale, rozlewane do butelek trunki. Pomimo naszych początkowych obaw uczestnicy dopisali i impreza się udała :D

Kolejna histora z GoldVille rozpoczęła się ogłoszeniem wyborów na burmistrza, który w zeszłym roku niefortunnie przywitał się z Panem Bogiem. Obie strony miasta szykowały się do nieuchronnej konfrontacji wyborczej. Tymczasem w okolicy rozpoczął się handel wydobywanym w górach srebrem i złotem. Za zarobione pieniądze wykupywano ziemię i nowe lokale użytkowe w mieście. Nawet zatwardziałych farmerów, którzy do śmierci przysięgalil bronić farmy Ojca w końcu dolarami przekoanno do zmiany postawy.

Tegoroczna zupa nie była tak samkowita jak poprzednia, jednak wszysko zostało zjedzone, więc mam nadzieję, że zawód nie był wielki.

Tymaczasem zło nie próżnowało i ludzie ginęli w tajemniczych okolicznościach. Znajdywano jedynie kości, ogryzione do czysta przez bestię, która grasowała w lesie, a której zwykłe kule się nie imały. Ogłoszono, że kto ubije maszkarona otrzyma wysoką nagrodę w gotówce i wkrótce śmiałkowie wyruszyli w poszukiwaniu broni zdolnej powalić stwora. Nieocenioną pomocą wykazał się Wódz okolicznych Indian, który służył mądrą radą i wiedzą o tajemnych shtukach.

W końcu doszło do wyborów i mimo kilku pojedynków kandydatów w walce o fotel burmistrza stanęli:
- Mordechaj "The Żyd" Mojżesz z tych Mojżeszów miejscowy żyd.
- Irokez Yarr'chiv z pochodzenia indianin, z przekonania rewolwerowiec.

Demokracja znów zwyciężyła i po oddaniu wielu dolar.... eee głosów okazało się, że między kandydatami jest remis. Centralna Komisja Wyborców zdecydowała zatem o przeprowadzeniu pojedynku aby wyłonić zwycięzcę. Żydowski spisek producentów broni doprowadził jednak do zablokowania sputu w rewolwerze Irokeza i spektakularnie zwyciężył Kandydat z "tych Mojżeszów".

Kiedy słońce zachodziło, kolejna edycja Larpa dobiegła końca....

Podziękowania kieruję do wszystkich, którym chciało się w jakiś sposób pomóc w jego organizacji, do uczestników, do decydentów dzięki którym FP popadł w ruinę :D To był wspaniały LARP. Mam nadzieję, że w przyszłym roku też się uda.

czwartek, 16 maja 2013

Nasrallah Wiosenny

W ostatni weekend pojechałem na Nasrallah - sztandarowy wyjazd Bohaterów do Kwadratu.

W tym roku dla odmiany odbywał się na działce Kreta (jednego z naszych świeżo ochrzczonych rekrutów). Jak co roku pobawiliśmy się, wypiliśmy co nieco piwa i wódy, i ogólnie sie dochamiliśmy i odprężyliśmy.

Niestety z powodu innych obowiązków mogłem dojechać dopiero o północy. Ale mam nadzieję, że współkompani mi nie mają za złe. Karniakiem roku 2013 został Patryniu, który przez sen obrzygał nową kanapę :D, ale zawsze ktoś musi piastować to niechlubne stanowisko. Taka tradycja.

Sobota rozpoczęła się pod hasłem "idziemy strzelać", ale średnio zachęcające warunki pogodowe i trudy we wstawaniu + odległość od miejsca strzelania wpłynęły na opadnięcie siły i morale, toteż tegoroczne strzelanie na Nasrallahu było zdecydowanie krótsze niż zazwyczaj. Za to w intensywnym użyciu był BOHATERSKI WALEC BOJOWY, który zbierał straszliwe żniwo!!!

Za to było wiele innych atrakcji, w tym Kociołkowy makaron, ważni goście w postaci Koziara (tak, tego Koziara) i ogolnie wesoła atmosfera. Na finał zostawiłem swój popisowy numer barda (+10 do charyzmy) opowiadając nieśmiertelna "Bajeczkę o królewnie i trzech braciach", autorstwa hr. Aleksandra Fredry.


Poniżej macie do obejrzenia pierdylion zdjęć zrobionych przez Gniadka. Wystarczy kliknąć na foto!


wtorek, 7 maja 2013

Mutanci Pandemii

Skoro już jestem podniecony stalkerem i wyjadzdem, na którym byłem to może napiszę parę słów o tym, co zrobiło na mnie nawiększe wrażenie, o mutantach.

Rola takiego gracza jest mało wdzięczna. Nie może on uczestniczyć w intrygach, nie może zarabiać kasy i w teorii pownien być żywą tarczą do strzelania. To rola dla doświadczonych, uczciwych i ceniących sobie klimat graczy, na pewno nie dla muchkinów, których jedynym celem jest oszukiwać w celu nachapania się najlepszych przedmiotów. Myślę, że sito odcedzające mutantó na Pandemii było bardzo dokładne, ponieważ stroje i postawa tych uczestników były wzorowe.

Mutanci mieli swoje przywileje, niższą opłatę wejściową i oraz względną nieśmiertelność. Można ich było zabić jedynie specjalnymi pukawkami wynajmowanymi za ciężkie pieniądze w barze, a i tak po chwili leżenia wstawali. Bardzo łatwo jest nadużyć takich przywilejów, a jednak nie widziałem, ani nie słyszałem o żadnym kwasie z Mutkami w roli głównej.

Dużą zasługę dla budowania klimatu tej imprezy miały własnie poczynania mutków. Nie raz, nie dwa przyszło mi uciekać przed ścigającym mnie potworem, lub obchodzić szeroookim łukiem napotkane gniazdo mutantów. Nieraz też byłem świadkiem, jak mutanci dopadli jakiegoś bogu ducha winnego stalkera. Wijąc się nad nim, imitując konsumpcję i wydając potworne dźwięki. Szczególne uznanie należy się grupie snorków, którzy regularnie dawali wspaniałe przedstawienie. Szczególnie klimatyczne były jęki mutantów puszczane z jakiegoś ukrytego megafonu. Dźwięki były naprawdę straszne i dawały odczuć atmosferę zagrożenia.



Znów czary mary, kliknij foto a wyśle się do całej galerii!!



Mutantom za wprowadzenie klimatu bardzo dziękuję.