czwartek, 5 września 2013

Oldtownowe klimaty: Bitwa!

War, War never changes...


Wisienką na torcie tegorocznego Larpa na OT była bitwa. Motyw stary jak świat i totalnie bez polotu: Idziemy nakurwić armii mutków i wykurzyć je z gniazda! Jednak muszę przyznać, że jest to coś co powinno, a w zasadzie musi się zdarzyć od czasu do czasu na każdej terenówce. Gracze przyjeżdżają na grę z torbami sprzętu potrzebnego na Wastelandzie, szykują zbroje, pancerze, karabiny maszynowe, szukają leków, oszczędzają stimpaki i gromadzą towary. Po co? Bo być może będą potrzebne do walki! Tymczasem zazwyczaj na terenówkach nie ma co z tym towarem zrobić przez większość czasu i gracze po skończonej grze maja poczucie, że niepotrzebnie wlekli cały ten klimatyczny sprzęt. Wiem to, bo tak się czułem nie raz. Tym razem także nie spodziewałem się powodów do zakładania robionej w pocie czoła zbroi, a tu taka niespodziewajka! Orgowie naprawdę mieli świetny pomysł na rozwiązanie tegorocznej fabuły.


Noc w noc mutanci mącili spokój nocy mieszkańców Siczy, wpadali znienacka i tylko intensywny ogień karabinowy mógł ich powstrzymać. Nie bali się nawet samego Khana. Jeszcze w dzień bitwy z rana grupa wygłodniałych ludzkiego mięsa mutków przedostała się nawet przez pola minowe wokół New Town i wdarła się do miasta akurat w momencie chwilowej awarii systemu dronów bezpieczeństwa. Straż musiała pokonać je przy pomocy broni białych co nie było łatwym osiągnięciem. Ale tego było już za wiele...


Realizując zawarty wcześniej układ o współpracy Sicz-New Town Komitet Centralny i władze Siczy podjęły działania mające raz na zawsze oczyścić źródło potworów - radioaktywną dziurę w ziemi, która kiedyś zwała się Old Town. Katastrofa, która doprowadziła do upadku miasta stworzyła całe hordy zmutowanych stworów, a te rozpleniły się po pustkowiach jak szczury. Nadeszła pora z tym skończyć...



Popołudniem trzeciego dnia terenówki, wasteland obiegła wiadomość o szykującej się wyprawie na mutków. Kto tylko miał jaki psitolet lub młot wspomagany popędził do namiotu i ubrał się na wojnę. Muszę przyznać, że to naprawdę miłe jak wszyscy jednego razu ubiorą się w swoje pancerze. Widoki wspaniałe, fotografowie dostawali orgazmów, a ogólne morale było bardzo wysokie. Takiej jedności na pustkowiu nie uświadczyłem od dawna, wszyscy chodzili w kółko, pakowali się do wozów, pokazywali uzbrojenie, klepali się po plecach i życzyli sobie wszystkiego najlepszego w nadchodzącej bitwie. No prawie jak w sylwestra! Radość była naprawdę ogromna i słyszałem bardzo pochlebne komentarze uczestników, z pośród których niektórzy podobno od lat czekali na taką okazję.


Pierwszym zajebistym elementem tego Larpowego Eventu był przejazd pojazdów na teren Starego Miasta z postojem w Siczy. Naprawdę żałuję, że ktoś tego nie filmował, bo widoki były tak epickie, że nawet wspaniałe zdjęcia Adama Waliszewskiego i tak nie są w stanie tego oddać. Prawie jak w Mad Max 2, konwój pojazdów na tle zachodzącego słońca, ludzie załadowani do bagażników, na przyczepy, wystający z okien, wymachujący toporami, karabinami i niepojęty entuzjazm z nadchodzącego kopania dupy mutantom. Po prostu zajebistość w czystej formie.


Kiedy skończył się pas lotniska kolumna podążyła dalej piechotą przez malownicze pola i na horyzoncie widać już było Old Town.


Po krótkim zreorganizowaniu szyków, na przód wypchnięto najciężej opancerzonych i uzbrojonych.


W mieście na dawnym parkingu mutanci mieli przygotowanych jakichś niewolników, których chcieli ubić na naszych oczach, ale niewiele z tego usłyszałem, bo zaraz rozpoczęła się chaotyczna, ale miodna bitwa. Ludzie napierdzielali z karabinków, medycy leczyli rannych, a z karzaczorów i zakamarków wyskakiwali z nienacka mutkowie i bili okrutnie nieostrożnych.


Było tak epicko, że naprawdę niejeden film mógłby się pochwalić takimi scenami.


No dobra, tak na prawdę banda nerdów biegała po ruinach i rzucała w siebie gumowymi toporami i plastikowymi kulkami, ale i tak było zajebiaszczo. Kto nie był ten żałuje.


Po bitwie wszyscy powrócili do swoich namiotów i terenówka oficjalnie się zakończyła, a rozpoczęła się część konwentowa. Ale najpierw było polarpowa impreza, równie epicka, ale o niej pisać nie będę. trzeba pojechać na OT, żeby coś takiego przeżyć. :D


Przy okazji bitwy miałem nieocenioną okazje przetestowania w bitwie mojego pancerza i jemu poświęcę jeszcze kawałek tego posta. Oto ubrałem się w calutką zbroję i uruchomiłem w niej nowiutki system wentylacji, zbudowany niedługo przed OT. Do pleców zbroi zamontowałem moduł zasysający powietrze do wnętrza i wydmuchujący je przez rurę skierowaną do hełmu. Składa się on z baterii airsoftowej, wiatraka komputerowego, i włącznika na długim kablu zamocowanego do przodu pancerza. Dzięki temu uzyskałem lekki nawiew na okulary wewnątrz hełmu. System sprawdził się lepiej niż myślałem, po ok 30 minutach walki i intensywnego biegania okulary w hełmie dopiero zaczynały mi parować. Dla porównania warto powiedzieć, że bez tego systemu w hełmie panuje pełnowartościowa sauna.


Reszta zbroi sprawdziła się i ogólnie całość mnie zadowala, choć wciąż wymaga szeregu poprawek:
- Hełm jest w zasadzie doskonały, jednak trzeba w nim powiększyć otwory wylotowe systemu wentylacji.
- Ochraniacze na ramiona i przedramiona są bardzo wygodne, chodziłem w nich cały czas na terenówkach. Ale powinny otrzymać jakiś system łączenia z ubraniem, aby nie trzeba było ich tak często poprawiać.
- Kirys (klata)jest do dopracowania, szczególnie musi zostać poszerzony w pasie, ponieważ nazbyt krępuje ruchy i założony zdradza niedoskonałości. Zastanawiam się też nad wymianą naramienników na inne.
- Pancerz na nogi mod.2 sprawdził się tylko częściowo, przesuwa się po nogach a mocujące go haczyki wyrywają się wzajem w czasie biegania.
- Brakuje mi w tym całym sprzęcie jakichś kieszeni na okulary czy magazynek. I z pewnością muszę wszystko jeszcze raz pomalować.
- Karlos podsunął mi pomysł aby cały pancerz pokryć wikolem dla usztywnienia i zabezpiecznia elementów pancerza, a także dla ukrycia niedoskonałości. Przetestujemy tę technikę. Jego pancerz jest miękki, lekki i wygląda tak:


Na koniec jeszcze raz podziękować wszystkim uczestnikom bitwy jak i mutantom. Naprawdę wspaniały event!


Fotografie: Adam Waliszewski

Brak komentarzy: