Zacząłem o usunięcia wszystkich elementów, które uznałem za niepotrzebne. Następnie z różnych walających się po domu śmieci i farbek zbudowałem takie oto dzieło. Zdobyło II miejsce w konkursie na najbardziej klimatyczną broń.




Jestem szczególnie dumny ze szczegółów jakie udało mi się uzyskać: obudowanej lufy wykonanej z puszek po kociej paszy, licznych kabelków i wtyczek, a także świecących i migających diod, zasilanych z układu elektrycznego karabinka.
Magazynki typu "wafel" zmodyfikowałem malując je i dodając elementy z tektury i pianki.




Dzisiaj karabinek co prawda obija się po katach hobbyroomu i co nieco mu poodpadało, ale planuje niedługo jego renowację i poprawienie niedoróbek przed wyjazdem na tegoroczne Old Town.
Kap'lah!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz