piątek, 1 marca 2024

Diuna część druga: recenzja by Vercy

 [Nie ma spoilerków. Chyba, że ktos mieszkał w amazońskiej dżungli od 1983 i nie widział ani filmu Lyncha, ani nie czytał ksiażki, ani nawet nie widział plakatów drugiej części. to wtedy jest niewielki spoiler ]





Dobry film, polecam. Mniej knucia niż w pierwszym, wiecej akcji.
Plusy dodatnie:
+ Nie spłycono znacząco fabułki, jest względnie wiernie książce, ultrasi powinni być zadowoleni
+ Poza drobnymi kilkoma scenkami nie przesadzono z CGI
+ Widowisko pierwsza klasa, wiec nawet niezainteresowani fabułką maja co oglądać
+ Kostiumy są w mojej ocenie wciąż znacznie biedniejsze niż w filmie Lyncha, ale sa w klimacie i nie bede się czepiał. Nawet powiedziałbym że pierwsza częścć bardziej ujmowala mnie strojami, ale możliwe, że to dlatego, że teraz wiekszość fabuły dzieje się u Fremenów
+ Scenografia jest bardzo ujmująca, zdjęcia na pustyni są świetne, przerywniki z Geidi Prime czy Kaitan daja wizualny oddech
+ Muzyka jest homogeniczna z częścią pierwszą, momentami bardzo dobra wbudzająca dreszcz i wciaż nietypowa jak na muzyke filmową.
+ Aktorsko jest poprawnie. Dużo wnosi Javier Bardem, Rebecca Ferguson, Austin Butler, Stellan Skarsgard.
Plusy Ujemne:
- Niektóre lubiane przeze mnie wątki wypadły z filmu (jak biedny dr Yueh z jedyneczki), nie bede zdradzał, ultrasi oczywiście zauważą.
- Przekleństwem CGI jest jak zwykle to że sceny batalistyczne są albo w skali mikro gdzie wyglądają świetnie, albo skali ultra makro gdzie wyglądają nieco komicznie tam, gdzie powinno być megapoważnie. Taka przypadłość kina.
- Kostiumowo jestem zawiedziony zwłaszcza orszakiem Imperatora, i w zasadzie wszystkim co go otacza. Mam poczucie, że się tu nie postarano i zarówno Shaddam IV jak i jego córcia mają na sobie jakieś nieokreślone koszule nocne niczym nie przypominające odzienia godnego dla klasy rządzącej wszechświatem. Film Lyncha zjada ich na śniadanie.
- Scenograficznie ponownie Kaitan wpada bardzo biednie na tle reszty filmu i lokacji. Powiedział bym, że sceny z Imperatorem nakręcono na kolanie w ogródku za domem Villeneuve’a. Bardzo odstają od reszty filmu.
- muzycznie to bym sie czepił tego, że w finałowych scenach batalistycznych muzyka jest dobrana tak, że w zasadzie słychać jedną kakofonię. Ani dźwięków bitwy, ani muzyki nie słychać, wszystko się zlewa w jedno buczenie z bebnami w tle co w połączeniu z ze sporą ilością CGI daje średni efekt. Film Lyncha też nie umiał tego dobrze przekazać, wiec to jest trudne zapewne. Na szczęście to tylko 5% całego filmu i reszta wypada drastycznie lepiej.
- Aktorsko powiedziałbym, że film wypada nierówno. Grę aktorską ciągną ludzie z drugiego planu wymienieni w plusach dodatnich. Timothee Chamelet gra niewiele, w zasadzie wiekszość filmu z kamienna twarzą zapatruje się w horyzont. nieco to wynika ze scenariusza, ale w pierwszym filmie miał wiecej do pokazania. Zendaya jest moim zdaniem bardzo kiepską aktorką, wiec ma dwie miny "niezadowoloną" i "średnio zadowoloną". Jak na kogoś kto gra role pierwszoplanową w wielkiej produkcji to jest to bardzo mało. Tym bardziej, że Chani ma być rozdarta miedzy miłością, a przekonaniami i aktorsko to wychodzi marnie, a jest to w zasadzie główny wątek fabuły.
- Oddzielnie jestem kompletnie zawiedziony postacią Imperatora. Może miałem jakieś oczekiwania wiedząc, że ma go grać Christopher Walken, ale Imperator w zasadzie ma ze dwie kwestie do powiedzenia, prezentuje się źle, dostał kiepski kostium i jeszcze słabszą scenografię. Irulan, która ma w zasadzie swój własny nieduży wątek, też nie prezentuje się najlepiej, choć grająca ją Florence Pugh ewidentnie robi co może, żeby coś z tej postaci aktorsko wydusić. Nie mogę pojąć co tu sie wydarzyło, że to tak źle wygląda na tle reszty filmu.
Ogólnie moja ocena to solidne 10/10, najlepszy film w kinach od dawna. Holiłódź już takich prawie nie robi, wiec cieszmy się tym, że jest choć ten jeden. Murowany zdobywca połowy nagród na festynach filmowców. Godna ekranizacja książki.


wtorek, 10 października 2023

Fallout: Sonora


Nie każdy o tym wie, ale w świecie pełnym wielkich produkcji growych za miliardy $$$, sa jeszcze ludzie robiący gry dla czystej przyjemności, bez pieniędzy i w zasadzie bez fejmu. Wśród takowych gierek jest kilka perełek, ale w moim serduszku szczególne miejsce mają produkcje Falloutowe. 

Sonora to jedna z tych najlepszych z najlepszych.  Pisze o niej bo jest nowiuteńka, teoretycznie wyszła już kilka lat temu, ale tylko po rosyjsku i w ostatnich tygodniach wreszcie doczekała się wersji angielskiej (podobno jest tez polska wersja ale nienajlepsza). I zachęcam każdego kto klasycznego Fallouta lubi.

Jest to gra w pełni wykorzystująca mozliwości silniczka Fallouta 2. Dzieje się w okolicy 2241 roku, mniej wiecej w tym samych czasie co F2, przy czym akcja dzieje się na wschód od rzeki Kolorado, w Arizonie i na pograniczu z Meksykiem. Bohater gry jest mieszkańcem wioski, której ludność uprowadzono w niewolę i musi uwolnić swoich krewnych. 

Gra wybornie trzyma klimat i jest spójna fabularnie z tym co dzieje się w świecie Fallouta. A przy tym jest miodna, wypełniona questami i pod kazdym względem łączy to co najlepsze w F1 i F2. Największa nowością poza fabułą, jest kilka nowych mechanik  interakcji skillowo-itemkowych. Np. złom i części elektroniczne pozwalają ułatwić sobie pracę przy naprawie różnych urządzeń. Pojawiły się itemki hakujące komputery i jednorazowe wytrychy. oraz wiele nowych broni, zwłaszcza do walki wręcz. 

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale jesli ktoś ma ochotę przypomnieć sobie jak się grało w 1998 roku w grę, do której nie ma żadnych dostepnych solucji i musimy naprawdę sami pokonać trudności pustkowi to naprawdę warto, wciąga jak wirrrrr. 

Na dole dropię linka do pobrania sobie najnowszej wersji, gdyby ktoś był zainteresowany. Jest też tłumaczenie które po instalacji wrzucamy do folderu i nadpisujemy wszystkie pliki


https://wetransfer.com/downloads/ffe98e391f55bd807dc8f47eda21c49720231102144705/bf967b





poniedziałek, 5 grudnia 2022

Henschel 33 D1 kfz.72, ICM 1:35

Model I bought in 2017, finished in 2018, but still waiting on a dedicated diorama. :D 

Im positively happy about the weathering, I used mostly dry pigment, a little bit of wash, and some drybrushing. I tried not to overdue it because when it gets on a diorama it will get addup of the diorama colours. The model is big, it should be a centrpiece of a scene in the future. 

I added curtains on the windows made out of a napkin, but unfortunatley they shrunk over the years, and lost shape. They are on the insisde, so i would have to take it apart to make them again so, let it be. 





 

niedziela, 4 września 2022

PzKpfw IV Ausf.H 1:35

PzKpfw IV Ausf. h, 1:35, Academy kit 13233 + random reclaimed old figures added. Pactra Painted with a brush.


I started this model years ago, and this summer decidet to finish it. It is a cheap model, not very well made. So I added some round old figures to fit with it. Effect is fine. I've made better models :D





środa, 22 czerwca 2022

Horch type 1A

Horch type 1A,  Tamiya kit 35052, Miniart Artillery raiders Figures added.

An oldie, with heavy dust on it. I made it like 5 or 6 years ago..










wtorek, 21 czerwca 2022

PzKpfw IV Ausf. D 1:35

 PzKpfw IV Ausf. D, 1:35, Tamyia kit + Miniart/Masterbox figures added, + some minor mods to the kit. Pactra Paint.












Raupenschlepper Ost 1:35

 Raupenschlepper Ost 1:35, Italieri kit. Unfortunately, one of the tracks was damaged in making. Canvas made out of tissue.






sobota, 22 stycznia 2022

W Stalingradzie jesienią 1942. cz.I

    W 2018 roku kupiłem sobie gablotkę na modele, aby prezentować je w pracy. Każdy kto kiedykolwiek szukał gablotki zna produkt Ikei DETOLF, który jest tani, pojemny i zajmuje niewiele miejsca. Takąż to gablotkę zakupiłem sobie i zapełniłem modelami poza najniższym pięterkiem, na który postanowiłem wykonać makietkę, o której będę dzisiaj pisał. 



    Zatem odmierzyłem sobie wymiary przestrzeni, z wysokością włącznie i wyciąłem z kawałka płyty HDF adekwatną podstawkę, na której wkrótce powstał piękny czterokondygnacyjny budynek z pianki pod panele podłogowe. Niestety zdjęcia które wtedy wykonałem przepadły gdzieś w pomrokach dziejów, a prezentowały one bardzo starannie przeze mnie wykonane uszkodzenia konstrukcji betonowych stropów na ostatnim piętrze budowli, ze starannie wyginanymi drutami zbrojeniowymi wystającymi licznie z każdego uszkodzonego elementu, a z których byłem niezwykle dumny. Tak dumny, że tej dumy wystarczyło mi aż do marca 2021 roku, kiedy zabrałem się za kolejny "etap" pracy nad tą makietą.



    Początkowo miała to być scenka walk w powstaniu warszawskim, ale z braku odpowiednich modeli na powstańców i z chęci wykorzystania innych zestawów, które już od dawna czekały pomalowane, zdecydowałem się na Stalingrad.




    Zatem w pierwszej kolejności pokryłem całą konstrukcję czarnym sprayem akrylowym, aby mieć odpowiedni podkład. Poza tym całość już od paru lat zbierała kurz, zatem dobrze jej zrobiło mycie dmuchanie i malowanie. Od 2018 roku nauczyłem się też kilku modelarskich sztuczek i miałem zamiar je wykorzystać. Dodałem więcej gruzów, i z patyczków do mieszania kawy postawiłem szkielet konstrukcji dachu. W otwory okienne wstawiłem wykonane z patyczków framugi. Dzisiaj żałuję że nie wykonałem ich nieco staranniej, bo niektóre okna są po prostu krzywe, ale na dalszym etapie było już za późno na rwanie wklejonych już elementów, a była to dosyć żmudna praca.


    Następnie przy pomocy masy szpachlowej do drewna położyłem na zewnętrznej części budynku "tynk" w dwóch warstwach. Niektóre elementy piankowej konstrukcji zostawiłem odkryte, aby móc w nich wyrzeźbić wystający spod tynku ceglany mur. Przy nakładaniu masy na dół spadło dużo różnych oskrobków i resztek, które starałem się zaaranżować w gustownie zaśmiecające ulicę kawałki gruzu i ogólnego syfu, wyściełającego ulice zrujnowanego miasta. 


    Następnie całą fasadę pomalowałem na szaro farbą akrylową. Początkowo w każde okno wstawiłem pojedynczą zapałkę imitującą "okno", ale później byłem niezbyt zadowolony z efektu, więc wszystkie wyrwałem i zrobiłem całe okna na nowo. 

    

    Kiedy zewnętrze sobie schło, zabrałem się za wnętrza. Wnętrza powinny być białe, więc pomalowano je na biało. Efekt był taki sobie. W zasadzie od razu czułem, że mnie nie zadowala.


    Przyszedł mi zatem pomysł, aby wnętrza pokryć tak jak to robiono w każdym domu, gdzie było średnio ładnie - tapetami. Po krótkich poszukiwaniach w internecie wyszukałem kilka ciekawych wzorków w stylu art deco, druk w punkcie xero i zabrałem się do roboty. Technika byłą dla mnie kompletnie nowa, metody wykonania wymyślone na kolanie. Efekt uważam, za całkiem fajny. Zwłaszcza, jak się dobrze przemyśli co się chce zrobić i gdzie. Nie wszystko wygląda jakbym chciał, ale na pewno było lepiej. 


Nastepnie przyszła pora na drybrush na wasadzie, aby nadac jej nieco faktury. najpierw grafitowoszarym. a następnie jasnoszarym kolorem. Gdzies na tym etapie budowy stwierdziłem, że fasadzie brakuje nieco wyrazu architektonicznego. Nie podobały mi się też zbytnio okna. 




    W związku z tym postanowiłem dodać nieco detali, które zawsze nadają modelom prawdziwości. odsłonięte elementy tynku pomalowałem w fakturę cegieł. dodałem nieco płaskiej architektury na parterze budynku. Ze pociętych słomek zaczałem wypełniać szkielet dachu dachówką. Dodałem też rynny, i proste latarnie.  



     Na tym etapie zacząłem też usuwać częściowo okna. Na znacznie wczesniejszym etapie zrobiłem je niezbyt starannie i teraz miałem poczucie, że są po prostu krzywe i brzydkie. wyłamałem zatem usawione centralnie zapałki i w każde okno wstawiłęm prostokątną framugę z zapałek. Na zdjęciu poniżej widać pierwsze dwa zrobione okna. I ta metodą przerobiłem wszystkie okna na nieco ładniejsze, choć oczywiście efekt byłby znacznie lepszy gdybym od razu zrobił okna jak należy.




Na tym etapie zaczałem tez powoli już malować modele do dioramki. 




I na tym chyba zakończę etap pierwszy, ciag dalszy nastapi.